Kot zamiast mandatu

Kierowca źle zaparkowanego samochodu osobowego został wezwany do siedziby straży miejskiej przy ul. Janickiego. Za popełnione wykroczenie strażniczka pouczyła mężczyznę, ale.... dodała mu kota pod opiekę.

Sara - kotek, który znalazł opiekunów - grafika artykułu
Sara - kotek, który znalazł opiekunów

Godziny południowe, centrum Jeżyc - strażnicy otrzymali zgłoszenie o bezpańskim kocie. Co prawda koty odławiane są przez pracowników Schroniska dla Zwierząt tylko w przypadku gdy są ranne lub chore, ale w tym wypadku był to mały, porzucony mały kociak, który w środku miasta, bez opieki człowieka, miał małe szanse na przeżycie. Strażników o pomoc poprosiła grupa dzieci mieszkających w okolicznych budynkach:

 - Niech Pan go weźmie do domu, on jest cudowny i samotny, albo Pani niech się zlituje nad nim, usilnie prosiły dzieci.

Chociaż nikt z dorosłych mieszkańców nie potrafił wskazać właściciela kociaka, takie rozwiązania nie wchodziły w rachubę gdyż strażnicy ci mają już zwierzęta w domu. W takiej sytuacji zabrali kociaka do radiowozu i udali się w kierunku jednostki by później przekazać go pod opiekę Schroniska dla Zwierząt. W tym samym czasie dyżurny referatu poinformował strażników, że czeka na nich wezwany kierowca źle zaparkowanego samochodu. Strażniczka zabrała kotka na rozmowę z wezwanym. Posadziła go na biurku, tak ażeby mieć malca na oku. Wezwanym kierowcą okazał się Holender, mieszkający na stałe w Poznaniu. W trakcie całej procedury spisywania danych mężczyzna nie zwracał większej uwagi na strażniczkę a za to wpatrzony był w kociaka.

Strażniczka przekazała kierowcy swoją decyzję:

- Za popełnione wykroczenie drogowe pouczam Pana, a w formie żartu dopowiedziała,

- dodatkowo dodaję Panu godzinę opieki nad bezpańskim kotkiem.

Ale mężczyzna potraktował to bardzo poważnie i zapytał, czy może zaopiekować się kotem, ale tak na stałe. Okazało się, że wraz z żoną chcieli mieć w domu właśnie kota. Zobowiązał się do oddania go w przypadku, gdyby zgłosił się prawowity właściciel i zadowolony zabrał go ze sobą. W ten niecodzienny sposób bezpański kotek zyskał dom i wspaniałych opiekunów.

Do dzisiaj małżonkowie kontaktują się ze strażniczką i informują ją o postępach kotki Sary.